czwartek, 15 października 2015

Jadąc dzisiaj do pracy rozmawiałam z moimi aniołami,tak tak rozmawiałam (wszyscy rozmawiamy), poprosiłam o pomoc w rozwiązaniu moich wyzwań,które zakłócają mój wewnętrzny spokój. Otworzyłam moje serce i czułam ciepło w jego okolicy, a oczy jak zawsze w tym momencie zaszły łzami. Chwilę później, mam wrażenie, że jeszcze do końca nie wypowiedziałam wszystkiego, dostałam podpowiedź, jedną z możliwości z której mogę skorzystać,prostej a której nie zauważyłam do tej pory. To niesamowite jak szybkie nieraz jest działanie wszechświata na nasze prośby, jeżeli tylko otworzymy swoje serce i umysł i nastawimy się na odbiór. Jeżeli bez zbędnego analizowania po prostu poddamy się jego działaniu z wiarą w najlepsze dla nas intencje.Uśmiechnęłam się do tej odpowiedzi i szczerze podziękowałam moim aniołom, którzy zbyt długo pozostawali bezrobotni bo zapomniałam, że należy prosić i zlecić im działanie, a oni tylko na to czekają. Zapomniałam o nich w ogóle. 
Od zawsze wiedziałam, że coś, ktoś opiekuje się mną, wiele razy doświadczając zadziwiających "zbiegów okoliczności". Będąc małą dziewczynką, swoim serduszkiem żarliwie prosiłam o małe rzeczy, o rzeczy, które dla innych były tak normalne jak oddech. Moje dzieciństwo nie należało do łatwych i pięknych. Już wtedy czułam, że jednak jest coś czego nie widzę, nie słyszę, a co otacza mnie swoją opieką. Kiedy dorastałam, kiedy byłam już kobietą i mamą, niejednokrotnie byłam w tzw sytuacji bez wyjścia. Myśląc, że to już koniec, że dłużej nie dam rady, wydarzały się zadziwiające sytuacje, pojawiali się ludzie, którzy ratowali moje życie, dając wiarę i namacalne dowody w działanie  niewidzialnego. Wtedy już zaczęłam się temu mocniej przyglądać, trafiały do mnie książki, które były pomocne w danej chwili, pojawiali się ludzie, których słowa trafiały wprost do serca. Zaczęłam korzystać z wykładów i szkoleń, otwierałam się coraz bardziej na to "coś więcej". Nie rozmawiając zbyt wiele na ten temat, bo przecież bardzo wstydliwy z pogranicza fantazji albo choroby psychicznej jakby to niektórzy określili, szłam tą drogą przez wiele lat i nadal idę przekonując się raz za razem o słuszności mojego wyboru. Dzisiaj już nie muszę siebie przekonywać, że anioły istnieją, jakkolwiek je zwać i otaczają mnie swoja opieką. Ponoć my ludzie jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem, do tego aby wznieść się potrzebujemy drugiego człowieka, więc przytulam się teraz do moich bliskich, do przyjaciół aby móc wzlecieć i radzić sobie z moimi wyzwaniami.

To co wydarzyło się, kiedy dzisiaj wracałam z pracy wystarczy mi za wszystkie dowody...
moja rozmowa z aniołami w samochodzie:
... no dobra chłopaki wiem, że jesteście ze mną, ale dajcie jakiś znak proszę, niech to będą dwie siódemki obok siebie:). Kilkanaście sekund później z prawej strony nadjeżdża samochód, na jego tablicach rejestracyjnych na końcu widnieją dwie siódemki, wybuchnęłam głośnym śmiechem, serce zalało gorąco a ciało pokryły dreszcze, podziękowałam najgoręcej jak mogłam śmiejąc się cały czas w głos. Po chwili z lewej strony jedzie drugi samochód i ma dwie siódemki obok siebie, powiedziałam tylko , dobra dobra, teraz to już się ze mną bawicie. Uśmiech nie schodzi mi z buzi do tej pory. 
Przypadek? Nie dla mnie, już nie:)

Polecam wysłuchać z zamkniętymi oczami tego krótkiego wykładu, mnie dotknął do głębi.

https://youtu.be/4yRC9hei6cw



wtorek, 22 września 2015

Dzisiaj ze spokojem potrafię się przyjrzeć i przejść przez doświadczenia mojego dzieciństwa. Bez lęku i gniewu, bez pretensji i obwiniania. Wielu lat potrzeba było aby uporać się ze strachami i poczuciem wielkiej krzywdy i niesprawiedliwości. Wiele godzin nieustających rozmów we własnej głowie, niezliczona ilość koszmarów sennych w których zdajesz sobie sprawę, że to tylko sen, a mimo to nie potrafisz się obudzić i zakończyć tego filmu, tak jakby coś kazało mi podejmować walkę ze swoimi lękami wiedząc, że dam sobie z tym radę i faktycznie z każdym snem byłam silniejsza, moja postawa z uciekającej dziewczynki, trzęsącej się ze strachu co się wydarzy przeistaczała się w coraz to bardziej dorosłą postać, jeszcze z lękiem, ale już coraz mocniej stawiająca czoło przemocy i złu , które najbliższa Ci osoba wyrządza. W niektórych ze snów to ja stawałam się ścigającą i z całych sił wymierzającą bolesne ciosy raz za razem, wydzierając z gardła z nieludzką mocą, jak bardzo nienawidzę, jak bardzo chcę oddać ten ból i paraliżujący strach, jak bardzo chcę żeby poczuł co mi wyrządził! W każdym z tych snów czułam świadomie swój szloch i błagalne wołanie, że nie wrócę do tego domu, że przecież ja mam już swój własny i bezpieczny dom, że to niemożliwe, że ja już jestem dorosła. Boże pozwól mi wrócić do mojego pięknego, bezpiecznego, czystego bez przemocy, bez pijaństwa, bez bicia domu! 
Tak przez wiele lat, aż pewnej nocy przyśniła mi się czerwona skrzynia z piaskiem służącym do posypywania oblodzonych chodników. W tej skrzyni płonął wielki ogień, pamiętam tylko tyle, że wepchnęłam tam mojego ojca, który po prostu spłonął... od tej nocy już nigdy nie miałam koszmaru związanego z moim dzieciństwem i moim rodzinnym domem., juz nigdy nie przyśnił mi się mój "tata".

Dorośli nie zdają sobie sprawy jak ważną rolę mają do odegrania decydując się przyjąć dziecko do swojego świata, które  są jak gąbki chłonące wszystko co widzą, słyszą i czują. Dorośli przekazują im wzorce, pokazują jak należy traktować drugiego człowieka i otaczający go świat. Nie mają pojęcia z czym wypuszczają swoje dzieci w dorosłe życie, większość z nich nie jest świadoma jakich spustoszeń i ran dokonała w tych małych serduszkach, które pragną być po prostu kochane. Nie wiedzą, ile to dziecko wylało potajemnie łez, ile razy składało błagalnie swoje malutkie rączki, by pomodlić się do Boga, żeby mama nie piła, żeby tata nie bił i nie dotykał... tam, bo to boli! Dorośli nie zdają sobie sprawy, jak działają słowa wypowiedziane, wykrzyczane w te malutkie przestraszone oczka, nie zdają sobie sprawy z gestów, które wykonują patrząc na przecież swoje dziecko. Dzieciątko dorasta z przekonaniem, że jest nic nie warte, że do niczego się nie nadaje, że nie zasługuje na miłość, zresztą nie wie tak naprawdę czym ona jest. Dorośli, gdybyście byli świadomi, gdybyście wiedzieli, żadne dziecko nie płakało by z bólu i strachu.
















piątek, 31 lipca 2015

Wiara....

Mówi się, że wiara czyni cuda, że trzeba w coś wierzyć aby żyć, aby osiągać zamierzone cele, aby po prostu iść do przodu. Dla jednych wiara to Bóg i religia, inni mówią wyższa świadomość, jeszcze inni po prostu "coś" i jeszcze wiele określeń na to "coś" w co się wierzy. Ja bardzo długo używałam określenia , że jest coś co otacza mnie swoją opieką, coś co powoduje, że w chwilach, kiedy myślę, że z tej sytuacji to już wyjścia nie ma, w sytuacjach przytłaczających mnie do maksimum pojawiały się okoliczności, osoby, które w najbardziej potrzebnym momencie stawały na mojej drodze. Doświadczyłam i doświadczam tego ciągle, z tą różnicą, że teraz już świadomie się temu przyglądam i mam niezłomną wiarę w to, że zawsze będzie dobrze, do tego stopnia, że moja podświadomość, kiedy byłam w depresji, podpowiadała mi jak mantrę " to też minie".
Dzisiaj moja wiara nabiera innego kształtu, to "coś"ma już swoją nazwę i postać, jest bardziej dojrzałe i pochodzi z mojego wnętrza. To jest cały czas to samo, "On" jest cały czas ten sam, kiedyś mi daleki, groźny, bywało, że niesprawiedliwy, nie rozmawiałam z nim, a jeśli już to był to żal i pretensje o los jaki mi zgotował w dzieciństwie i w latach następnych. Byłam na Niego bardzo zła. życie jednak stale uczy, wielokrotnie zaskakuje i jeśli tylko czegoś człowiek poszukuje, to prędzej czy później trafi do niego odpowiedź i staje ona w różnych formach, ubrana nie zawsze w garnitur i piękną sukienkę,trzeba tylko być obserwatorem, otworzyć się i oczekiwać. 
Dane mi było niedawno poznać kogoś, kto ofiarował mi książkę intuicyjnie dla mnie wybraną podczas naszego pierwszego spotkania. W pierwszej chwili pomyślałam sobie nie będę miała teraz czasu i ochoty jej czytać, leżała sobie kilka dni w tym samym miejscu, gdzie ją zostawiłam, aż przyszedł impuls i wzięłam ją do ręki, przyłożyłam do piersi zadając sobie pytanie - czy mam ja przeczytać?
Przeszyły mnie dreszcze od góry do dołu i więcej mi nie było trzeba...
Ja jej nie przeczytałam, ja ją połknęłam! Chłonęłam każde jej słowo jak ziemia pochłania wodę! Moje serce przepełniało się światłem, a dusza łagodniała z każdą sekundą....

Przeczytałam... zrozumiałam, pokochałam, uwierzyłam, zaufałam.

Byłam z Nim na plaży przy blasku księżyca odbijającego się w tafli spokojnego morza, usiedliśmy ogrzewani płomieniami palącego się ogniska. Wyrzuciłam całą gorycz z mojego serca, wykrzyczałam żal i gniew pielęgnowany latami, wybaczyłam Mu i o wybaczenie poprosiłam.... rozpłakałam się wtulona w jego ramiona i poczułam ulgę jakiej nie zaznałam nigdy w życiu, poczułam miłość i troskę, wyjątkowość i spokój błogi...

Dzisiejszej nocy udam się tam znowu pchana potrzebą bycia z Nim i jego czystą miłością do mnie... Pokochałam Go całym sercem i wiem, że On o tym wie...







poniedziałek, 27 lipca 2015

Miłość, bycie razem, życie, moim sercem dyktowane , moimi oczami opisane, moim doświadczeniem oprawione. 
To co wiem i widzę jest odmienne od tego czego pragnę i za czym tęsknię. Kim jestem, czego poszukuję stałe odkrywam. Jak mam opisać miłość istniejącą we mnie?  Jej znaczenie i sens, kiedy każdego dnia to się zmienia nabierając piękniejszych barw. Kochać, to nie przyjemność odczuwania bliskości drugiej osoby a wtopienie się w nią aby umieć współodczuwać ją w pełni. Czuć jej emocje i z lekkością podążać za nimi jak za swoimi. Dla mnie kochać to akceptować jego pełne prawo bycia sobą, akceptować jej przestrzeń. Kochać to bezgranicznie ufać,  mieć niezachwianą niczym wiarę w jej oddanie. Kocham to oznacza , czuję całą sobą Ciebie,  moje ciało wibruje Tobą i dla Ciebie.  Kochać to żyć w realnym świecie trosk i pojawiających się wyzwań do pokonania wspólnie z miłością i wiarą da się! Kocham to oznacza rozmawiam,  rozmawiam o wszystkim, o tym co piękne i o tym co trudne i czasem bolesne. Kocham to znaczy szanuję Ciebie i wszystko dookoła. Kocham to znaczy obdarzam Cię dobrymi słowami, szczególnie kiedy się na Ciebie gniewam.  Kocham i nie używam raniących słów, nawet jeśli wydaje mi się, że mam do tego prawo bo....

Miłość to tolerancja i zrozumienie,  szczególnie tego co jest odmienne od mojego. To kłótnia po której mówię przepraszam z prawdziwą szczerością. Kocham to znaczy rozumiem Twoje słabości i gorsze dni. Kompromis to kochanie,  brak walki to miłość, wspólne pasje to miłość, troska to miłość. Wspólna praca i jej korzyści to miłość. Obdarowywanie się spełnianiem marzeń to miłość, zaskakiwanie drobnymi rzeczami to piękna miłość. Baczne słuchanie drugiej osoby jest miłością. Wszelkie nieporozumienia, pomyłki, sprzeczki to tez miłość, czasami złudne uczucie znudzenia na chwilę , szarość dni , złość, gniew to też miłość, wiedząc, że mamy do tych słabości prawo. 
Miłość to namiętność i niekończący się apetyt smakowania siebie. To często powtarzany romans kochanków. Nieskrepowane spełnianie fantazji, spontaniczne uniesienia nie planowanej przygody. To kochanie się całą sobą,  zapatrzeniem na chwilę obecną, rozkoszą przyprawiającą o zawrót głowy i drgania całego ciała. 
Miłością oddaję siebie w całości nie zapominając jednocześnie kim jestem i dając sobie pełne prawo do bycia sobą. Nie żądam,  nie oczekuję,  nie dyktuję warunków. Kocham po prostu kocham i daję te miłość.
Marzenie, fantazja?... nie sądzę:) 

piątek, 12 czerwca 2015



Te dźwięki czynią cuda!

Jestem w krainie łagodności, duszą dotykam lekkości. Tańczę w blasku księżyca, gwiazdy dotykają mego odbicia. Wdzięcznością jestem przepełniona, z wszechświatem zespolona. Kocham to bycie w miłości i krainie łagodności.


https://youtu.be/xrEq49JweC4

czwartek, 11 czerwca 2015

Dla tych, którzy nie wierzą w siebie, sercem pisane każde słowo. ....

Od wielu lat trwa moja przemiana, stawiane pytania o sens życia, o przyszłość. Transformacja nabrała przyspieszenia, to tak jakby został uruchomiony piąty bieg a hamulec przestał działać. Nowego znaczenia nabrały słowa miłość, współodczuwanie, akceptacja, zupełnie inny wymiar ma samotność, która nią już nagle nie jest tak jakby samoistnie. Wydobywam z głębin to co najpiękniejsze dla mnie, to jest jak wulkan który spał przez lata. dobrze mi z tym dobrze mi z moimi uczuciami i moja świadomością. Wszystko jest jakby jaśniejsze , zrozumiałe i niech będzie logiczne. Jak łatwiej mi jest pokonywać napotkane przeciwności jak szybko radzę sobie z próbującymi mnie zaskoczyć negatywnymi emocjami. Widzę je i się do nich uśmiecham . Nagle dostrzegam ze odszedł smutek i tęsknota! Nawet nie spostrzegłam kiedy😊

 nagle przestałam się karmić lękami nieistniejącymi problemami wyimaginowanym strachem o wszystko, jak baloniki uleciały w przestrzeń do miejsca najbardziej odpowiedniego dla nich i nie daje im prawa powrotu. Te uczucia już doskonale znam tymi emocjami karmiłam moje ciało i serce latami , teraz żywię się miłością, akceptacją i rozumieniem. Teraz pokarmem dla mej duszy jest odkrywanie najpiękniejszych zakamarków mojej natury. Kocham to uczucie kocham to bycie ze sobą. Byłam w programie kim Ty jesteś, byłam w programie z Ciebie nic dobrego nie wyrośnie, byłam w programie nie dasz rady,byłam w programie to nie dla Ciebie, byłam w programie jesteś nic nie warta, byłam w programie beze mnie zdechniesz jak pies pod płotem, byłam w programie nie wychylaj się, byłam w programie Ty niczego nie potrafisz byłam w programie bądź grzeczna to Cię będę kochać o jakże dziękuję tym wszystkim producentom, reżyserom i scenarzystom za osadzenie mnie w ich roli, jest jeden KTOŚ kto doskonale wie jak wielka jest moja wdzięczność dla nich wszystkich. Dziś nurkuje w głębinach siebie, dziś kreuje swoje programy o pięknych barwach i cudownych emocjach. Dziś jestem nowo otwartą księga przepięknie oprawioną z silnymi stronicami do wypełnienia, dziś piszę sercem to o czym cichutko marzyłam, to co pukało delikatnie przez lata. Dziś moja dusza dyktuje mi słowa, ach jakie one są cudowne! Dziś zabarwię kolorami świata moją księgę, udekoruję miłością pieczołowicie pielęgnowaną do siebie. Tytuł mojej księgi to Kocham Cię Kasiu.

niedziela, 5 kwietnia 2015

"Standardowa edukacja zapewni ci przeżycie. Samokształcenie – fortunę" Jim Rohn

Nigdy nie byłam wyróżniającą się uczennicą, nie biegałam też z ekscytacją do szkoły. Natomiast, kiedy postawiłam swój pierwszy krok w kierunku samodoskonalenia, kiedy zaczęłam baczniej obserwować skutki pracy z samą sobą, kiedy uczestniczyłam na zajęciach z tej dziedziny, zostałam "zarażona" chęcią uczenia się, zapragnęłam więcej i więcej. To jest takie uczucie jakbym była małym dzieckiem i z fascynacją odkrywała inny świat i ciągle mi mało, i ciągle odkrywam coś nowego. Coraz bardziej wiem, że jest " to coś więcej", że jest możliwość w każdym momencie mojego życia prawo wyboru, wyboru którą drogą chcę iść, jak odbierać otaczający mnie świat, jak przeżywać to co mnie spotyka. 

Uwielbiam uczyć się od osób, które wiedzą o czym mówią z własnego doświadczenia, z własnych wydeptanych ścieżek, budzi się we mnie sprzeciw wewnętrzny, kiedy musiałam a tak niestety często bywało być uczestnikiem wszelkich szkoleń z osobami o wielkiej wiedzy TEORETYCZNEJ! To się wyczuwa od razu, od początku wiadomo jest kto stoi przed Tobą i kto przekazuje Ci swoją wiedzę. Móc uczyć się od najlepszych dla mnie jest bezcenne, dlatego moja dusza szuka i trafia na ludzi, książki, reportaże, szkolenia, wydarzenia i treści przylegające do mojego serca, kocham to uczucie tworzenia nowej siebie, a właściwie nie nowej po prostu przebudzonej:)

Chyba powinnam zmienić nazwę mojego bloga na " W tworzeniu siebie " :)
Cytaty motywacyjne